Blog

MamaSapiens

Blog z przemyśleniami dla mam. Wszystko o zdrowym rozsądku, co odnosi się do wychowania, żywienia, nauczania dzieci

Smart TV+ smartfon = (nie)smartDZIECKO

Dzisiejszy wpis na blogu jest nawiązaniem do artykułu zamieszczonego na portalu Ofeminin opatrzonym tytułem; ”To nie musi być autyzm ani ADHD, mamo i tato, ale skutki oglądania telewizji przez dziecko!”. Brzmi dla wielu jako przesada i niepotrzebne straszenie rodziców, którzy przecież najlepiej wiedzą jak wychowywać własne dziecko! Może to prawda, ale niewątpliwie warto się pochylić przez chwilkę nad tematem i rozważyć argumenty. Na początek trochę surowych danych z USA w zakresie rekomendacji ilości czasu spędzonego przed jakimkolwiek ekranem dla różnych grup wiekowych. Dane z USA, ponieważ w tak wysoce rozwiniętym kraju wszystko dzieje się najpierw, zarówno trendy i problemy z nich wynikające:

  1. Niemowlęta w wieku do 18 miesięcy: 0,
  2. Dzieci w wieku 18 miesięcy- 2 lat: nie więcej niż 30 minut dziennie,
  3. Przedszkolaki w wieku od 2-5 lat: nie więcej niż 1 godzina dziennie programów „edukacyjnych” pod STAŁYM nadzorem osoby dorosłej, która może pomoc dziecku w interpretacji oglądanej treści,
  4. Dzieci i młodzież w wieku od 5 do 18 lat powinny mieć stały limit czasu spędzonego już nie tylko przed telewizorem, ale coraz częściej na portalach społecznościowych (Instagram, Snapchat, Facebook). Ekran nie może zastępować zdrowej ilości snu, oraz być zamiennikiem aktywności fizycznej.

Należy zacząć od pytania, po co w ogóle mamy telewizor i do czego jest nam najbardziej potrzebny. Prawie każdy powie, że do oglądania wiadomości, potem filmów, sportu, programów przyrodniczych, itp. W wielu polskich domach, bo aż w prawie 40% (!!!!) telewizor jest włączany cały czas- jak tylko któryś z domowników jest w domu. Towarzyszy wówczas przy posiłkach, ich przygotowaniu, pracach domowych, krzątaninie, zabawie oraz, uwaga… wspólnych rozmów. Rozmawiamy sobie na przykład o polityce, a tu w dali modelka reklamuje nam lek na zaparcia, zgagę, lub poleca niezastąpiony specyfik na drętwienie nocne kończyn dolnych. Przy tym wszystkim dziecko jest obecne, ciągle zerka z krzesełka do karmienia, jest stale bombardowane treściami, migającymi obrazami i dźwiękami. Dla świętego spokoju włączamy bajkę-koniecznie edukacyjną i najlepiej po angielsku co by się maluch od razu nauczył. No wreszcie udało się bąbla nakarmić, to już niech sobie bajeczkę skończy, bo musimy posprzątać i sprawdzić facebook. O, następna bajka, „Alanku to już ostatnia, dobrze?” mówimy, ale przypomniało nam się, że do Aśki mamy zadzwonić, bo strasznie długo nie rozmawiałyśmy. I zeszło 40 minut. A tu Alanek zasnął- to dobrze, niech śpi. Wieczorem, kiedy mąż przyjdzie wykończony z pracy usiądzie sobie odpocząć przy sporcie, Alanek też obejrzy bo bardzo lubi. W przerwie tata pogra trochę na telefonie, to mały też chętnie zajrzy-niech się szkoli! Alan zacznie inicjację komórkową w momencie przystąpienia do Komunii Świętej- czasu kiedy to większość latorośli w wieku 8 lat otrzymuje swój pierwszy telefon, tablet i laptop. Teraz tylko grać i grać! Nie ma nawet czasu na telewizję… ale niewątpliwe od niej się wszystko zaczyna. Rodzice Alana będą kilka razy z wizytą u psychologa, który ma stwierdzić czy ma, czy nie ma ADHD, bo same uwagi w szkole, niesamowita agresja, także w domu i w ogóle tylko problemy. Już nie mówiąc o nauce- bo to katastrofa. Nie wiadomo czego to od dzieci w tej szkole wymagają! Rodzice naturalnie nigdy nie przyjmą do wiadomości, że jednak ich wychowanie ciut zaszwankowało. Fakt, że nie było czasu na książeczki, na wspólne układanie puzzli, nie mówiąc o grach- tych nudnych, planszowych-0bciachowych. Bo kto jeszcze w ogóle gra w gry planszowe! Stać mnie na X-Box, to co moje dziecko na podłodze będzie siedzieć w głupie „Grzybobranie” grać? Tata powie „Ja grałem w Grzybobranie, nie miałem takiego sprzętu, nawet mi się nie śniło; to przynajmniej niech moje dziecko zobaczy jaka to frajda”

My, nauczyciele małych dzieci niestety mamy do czynienia z takimi Alankami na co dzień. To bardzo smutne; po paru zajęciach potrafię bezbłędnie wskazać maluchy, które mają do czynienia z elektroniką po parę godzin dziennie. Te czteroletnie dzieci nie potrafią liczyć (każde oczywiście jak katarynka odlicza od 1-10, ale nie ma pojęcia ile dana liczba oznacza przedmiotów), nie potrafią ułożyć najprostszych puzzli, nie mówiąc o dominach, nie radzą sobie w zabawie z kartami obrazkowymi. Nie rozpoznają najprostszych zasad zbiorów, na każde niepowodzenie mówią „ nie umiem”, „nie wiem”. Na prośbę „a jak myślisz?”, odpowiadają tak samo. Są niezdolne do myślenia i wyciągania wniosków najbardziej banalnych i chciałoby się powiedzieć dziecinnie prostych-, typu: jeśli bawimy się w kolory i mam talerzyk zielony i dwa kubki, różowy i zielony, to który pasuje do talerzyka? Według moich obserwacji, jedna trzecia dzieci w wieku 4 lat nie zna zupełnie funkcji zwykłej kostki do gry. Kiedyś na prośbę aby dziecko rzuciło kostką prawie nie wybiło szyby. Chłopiec nie miał po prostu nigdy z czymś takim do czynienia. To akurat był silny 6 latek! No cóż, trudno mnie zaskoczyć, bo pracuję w zawodzie już ponad 20 lat, ale muszę przyznać, że to był dla mnie szok. Dziecko wychowane przed telewizorem, a ostatnio także z tabletem i smartfonem nie radzi sobie, właśnie najpierw w przedszkolu, a następnie w szkole. Bo mazanie po ekranie palcem nie pomoże wcale w nauce pisania, to, że dziecko potrafi powtórzyć kilkadziesiąt słówek z apki do nauki języka wcale nie oznacza, że wie kiedy te słowa użyć i jak. Takie dziecko w systemie polskiego szkolnictwa od razu dostaje metkę: „mało zdolne” ; nie radzi sobie z najprostszymi zadaniami”. Polska szkoła bardzo szybko bowiem takie metki dzieciom przykleja, a odkleić je jest bardzo trudno. Szkoda, gdyż sami rodzice wychowujemy takie nieradzące sobie, nie zdolne dzieci na przyszłość. A taka zdawałoby się „głupia” gra jak Grzybobranie nieprawdopodobnie rozwija mały umysł. Dziecko przecież musi liczyć, musi małymi paluszkami powyciągać grzybki. Nie mówiąc o rzucaniu kostką, bynajmniej nie z impetem prosto w szybę…

02. marca 2017 by Ania
| Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*